To, co zwraca uwagę w związku z albumem ++ to dbałość o szczegóły. Przejawia się to na wielu płaszczyznach. Muzyczna to ta, która interesuje mnie najbardziej, ale nie mogę odmówić bohaterom niniejszej recenzji, że nie dbają o interesujące sesje fotograficzne z sesji nagraniowej, teksty piosenek czy świetny (bo minimalistyczny) design grafik.
Pisząc o szczegółach nie mogę nie wspomnieć o brzmieniu albumy. Jest bardzo dobre - organiczne, przestrzenne i klarowne. Każdy instrument pięknie wybrzmiewa i wszystko to razem jest czasami w stanie wykreować całkiem niebanalną atmosferę, ale.. no właśnie. Czasami. To największa bolączka tego albumu: jest on zbyt bezpłciowy lub jeszcze inaczej - zbyt mało tu zapadających w pamięć momentów (chociaż utwór otwierający płytę wyraźnie temu przeczy!) nawet pomimo faktu, że utwory są całkiem dobrze zaaranżowane, a muzycy cały czas starają się kombinować. Jednak brak w tym iskry, tego czegoś, co wyróżniłoby ++ spośród innych. Wyraźnie słychać, że Trupa Trupa to już nie debiutanci, potwierdza to z resztą ich dyskografia, ale nadal słyszę tu tak charakterystyczną dla muzykujących adeptów tendencję do popadania w banał..
Konkludując, jest tylko (huh!) całkiem przyzwoicie i są momenty. Na szczęście niejaką ulgę sprawia mi to, że są tu i umiejętności i myślenie w dobrym kierunku oraz wyraźne zalążki pomysłów jak to wszystko poprowadzić. Brakuje właściwie ostatnich szlifów do tego, aby kolejny album okazał się najmocniejszym punktem w dyskografii Trupy Trupa i nie tyle zrównał do sam wyznaczył wysoki standard.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz